sobota, 7 kwietnia 2012

Napoli rozbite!

Jakieś dziwne przyzwyczajenie, że o poprzednim spotkaniu piszę parę minut przed następnym, może to się zmieni... może nie. Za kilkanaście minut kolejny z ważnych meczów, tym razem w Palermo. Powtarzam się, ale tym bardziej ważny, że Milan znów stracił punkty, tym razem wszystkie, bo na San Siro przegrał 1:2 z Fiorentiną, a decydująca bramkę strzelił - UWAGA, Uwaga, Uwaga... nie kto inny jak... AMAURI!!!

źródło: http://parlandomodestamente.tumblr.com/

Ale teraz czas na to co zaanonsowałem w tytule, czyli fantastyczne zwycięstwo nad Napoli. Spotkanie odbyło się 1 kwietnia, w Turynie, przy jak zwykle pełnych trybunach Juventus Stadium. Mecz  zapowiadany był jako hit kolejki i rywalizacja dwóch najpiękniej grających klubów w Serie A. Juventus chcąc utrzymać passę bez porażki musiał wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności, zwłaszcza, że zespół z Neapolu był ostatnim broniącym honoru włoskiej piłki w Lidze Mistrzów (odpadli po pasjonujących widowiskach z londyńską Chelsea w 1/8 finału). Jednak właśnie po wspomnianym spotkaniu z angielską drużyną coś pękło w zespole Waltera Mazzariego i nie prezentuje już ona tak dobrej dyspozycji jak chociażby w rundzie jesiennej. Ktokolwiek liczył na przełamanie ekipy z Neapolu właśnie w tym spotkaniu, grubo się przeliczył. Juventus od początku spotkania narzucił swój styl gry. Zupełnie nie istniały gwiazdy przyjezdnych, Lavezzi, Cavani i Hamsik niemal snuli się po boisku. Juventus powoli punktował, w każdym elemencie gry posiadał dużą przewagę i tylko rozpaczliwa obrona gości uchroniła ich od straty bramki w pierwszej połowie.

W drugiej odsłonie spotkania worek z bramkami otworzył Bonucci, chociaż jak się później okazało, dogłębne analizy wykazały, że ostatni piłki dotknął Mirko Vucinic i to jemu ostatecznie przyznano inauguracyjnego gola. Na kolejne nie trzeba było długo czekać, Marchisio do Vidala, który ładną przeplatanką zwiódł obrońców i pięknym strzałem pokonał De Sanctisa, było już 2:0. Wynik na 3:0 ustalił Quagliarella, wpisując się na listę strzelców w 83 minucie. Ponownie tylko z ławki wszedł Alessandro Del Piero zmieniając jak zwykle bezproduktywnego Borriello. Il Capitano potrzebował minuty i jednego kontaktu z piłką aby asystować przy bramce Quagliarelli. Miał też kilka innych udanych akcji i przez niecałe 10 minut zaprezentował się o niebo lepiej od wspomnianego Borriello, który grał niemal całe spotkanie, ale to trener ustala wyjściową jedenastkę... Podsumowując, Juventus wyjątkowo gładko poradził sobie z drużyną, która na prawdę ma bardzo ciekawy skład, gra bardzo ładną piłkę i walczy o podium Serie A, ale przeżywa ostatnimi czasy wyraźny kryzys i spadek formy, a Juve gra coraz lepiej i odprawia kolejnego silnego rywala. Jeszcze rzut oka na statystyki, które chyba najlepiej pokazują obraz spotkania.

źródło: juvepoland.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz