poniedziałek, 26 marca 2012

Wywiad

Dzisiaj wywiad z człowiekiem z pasją, Rozmowa z pracownikiem instytutu wychowania fizycznego Uniwersytetu Opolskiego, starszym wykładowcą magistrem Lechem Bogdańskim.


K.R: Jak zaczęła się pana sportowa pasja?
L.B: Miałem chyba z 5 lat, po prostu w rodzinie byłem wychowany pod tym względem. Rodzice byli sympatykami sportu, to były jeszcze lata pięćdziesiąte, można powiedzieć od małego zostałem tym zaszczepiony.

K.R: Jaką dyscyplinę sportu darzy pan największą sympatią i dlaczego?
L.B: Nie mam właściwie ulubionej dyscypliny, lubię wszystko. Osobiście uprawiałem lekkoatletykę, grałem w siatkówkę, właściwie w szkole to grałem w każdej drużynie. Dlatego też poszedłem na AWF, bo interesowały mnie wszystkie dziedziny sportu, łącznie z nartami.

K.R: Czyli stąd też pomysł pójścia na AWF, zostanie nauczycielem?
L.B: To jest normalne, miałem do wyboru jakieś studia zawodowe, albo też z zawodowych, ale już ukierunkowanych konkretnie, ewentualnie na inżynierię, ale pasja przeważyła i robię to co lubię.

K.R: Jak wygląda podejście studentów do zajęć z wf-u, widać zaangażowanie?
L.B: Powiem tak, na przestrzeni lat to obserwuję, bo ja tu 40 lat pracuję. Studenci zawsze się garnęli do sportu, do tych zajęć z wychowania fizycznego, ale jedno jest pewne, ponieważ my  jesteśmy na Uniwersytecie, a wcześniej na WSP, nie można nikogo do niczego zmuszać. To ma być traktowane jako zachęta do uprawiania sportu, do każdej formy ruchu i to jest najistotniejsze. Jak uczył mnie poprzedni mój szef, jak tu przyszedłem do pracy jako młody człowiek, że najważniejsze jest ludzi przyciągnąć na salę, a nie wypłoszyć. Gdyby to był AWF, kierunek zawodowy, to trzeba by było zupełnie inaczej ich traktować. Tutaj wf ma być odskocznią od wszystkiego.

K.R: A jak wygląda infrastruktura sportowa na naszej uczelni?
L.B: Przez tyle lat myśmy tyle razy prosili o wybudowanie jakiegoś jeszcze obiektu sportowego, bo na tej starej sali poniemieckiej, cały czas, cała uczelnia się mieści, jak miała studentów dwa tysiące wszystkich i jak teraz ma na pierwszym roku dwa tysiące, to mamy jedną salę. W prawdzie nowy rektor obiecał wybudowanie nowego kompleksu sportowego, ale znając potrzeby uczelni, zawsze będzie coś ważniejszego. SCK był wam potrzebny, owszem był potrzebny, ale tutaj było piękne miejsce na pełno wymiarową halę. SCK można było w samym środku miasteczka akademickiego postawić, zamiast boiska, które notabene jest fajne, ale ten teren został wydzierżawiony miastu, jak w środku campusu, wydzierżawić teren  miastu. Sport zawsze jest traktowany jak coś co tylko nam przeszkadza.
K.R: Jeżeli chodzi o organizację zajęć, to bardzo dobrym rozwiązaniem jest rozdzielenie dyscyplin i zapisując się, można albo rozwijać się w danej dyscyplinie, albo poznać jakąś nową.
L.B: Dokładnie tak. Kiedyś było tak, że jechało się grupami i wszystko robiliśmy tak jak w szkole podstawowej i średniej. Mój były szef, nauczył mnie, że nie powinno tak być, jesteś na wyższej uczelni, oni już przerabiali te podstawy, a jak nie przerobili, to u ciebie też nie przerobią, bo będą ci uciekali i zastawiali się zwolnieniami. Daj im swobodę w tej grze, w tym wyborze, niech oni czują, że są potrzebni, bo on nie przyszedł wf-u studiować, żebyśmy ćwiczyli do upadłego.

K.R: Czy widać różnicę między młodzieżą obecnie, a tą kiedyś?
L.B: Ja patrzyłem tak na przestrzenie lat i powiem, że młodzież właściwie się nie zmieniła, może jest większa różnica w specjalizacji, bo teraz się trafiają jednostki, które naprawdę dużo już potrafią, bo jak gdyby wcześniej zaczynają sport ukierunkowany, niż kiedyś to było, ale różnicy za dużej nie ma. Młodzież wcale nie jest gorsza, jest taka sama, jak ktoś mówi, że jest gorsza, to się z nim nie zgadzam absolutnie, jak mówią, że jest lepsza, też się nie zgadzam. Młodzież jak młodzież, ale trzeba pamiętać, że teraz ma dużo więcej możliwości.

K.R: Bardzo dziękuję za rozmowę.

Źródła zdjęć: radiosygnaly.pl, kampus.uni.opole.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz